„Noc to najgorszy czas by żyć, a 4 nad ranem zna wszystkie moje sekrety."

Posts tagged “karloz m.

zaklęcie wybudzające

[The Awakening Spell by KM]

tniemy swe ciała
szukając wolności

gwałcimy serca
z nadzieją mądrości

mimo wysiłków
znów nie zdołaliśmy
oczyścić ran
pokładami boleści

staliśmy się dziwkami
i oddychaliśmy
snami skażonymi
przez zaklęte opowieści

kiedy ostrze żyletki krwią nam usta zmoczy
jego wściekłe ukłucia wypalą nam oczy

a teraz,
wstań powoli
i obejmij świat


powracająca fala

[Undertow by KM]

piszę te listy, bo jestem już blisko
chwili ukojenia, ostatniej godziny oddechu
wreszcie opuszczam utartą ścieżkę
sztuczne podtrzymywanie życia
nie będzie już potrzebne
wreszcie mogę odpocząć i wejrzeć
głębiej i dalej w to czego się bałem
tak wiele lat
bo czegóż jeszcze się bać?
skoro nadal żyję
nadszedł czas złożyć broń
poddać się temu,
co jest wieczne
to wcale nie błąd
ani chwila słabości
to ta rzecz, co przynosi ci ból
trzyma cię przy życiu
okna mego domu były świadkami
spustoszeń umysłów toczących wojny
jakim żadna dusza się nie oprze
tylko po to, by nie dowieść niczego

kiedyś bałem się kawałków potłuczonego szkła
lecz dziś chodzę po nich gołymi stopami
by z każdym nacięciem i każdą raną
przekazywały mi swoją mądrość

w tych ciemnych wodach jest moje miejsce
na samym dnie, z dala od szaleństwa
nie pragnę dłużej oddychać powietrzem
i nie chcę być dla kogoś ciężarem
cudny jest widok z oddali
na wszystkie przebyte kilometry
na cały czas, który upłynął
zatoczyłem koło i nie zmieniłem się
milion twarzy, milion lat
milion powodów pojedynczej łzy
świat mógłby jutro stanąć w płomieniach
a ja z radością rzucę się w nie
nagi, nasiąknęty benzyną, pędzący
na mur zabójczych fal
pełnych paliwa, ropy i szaleństwa
wtedy skoczę i opuszczę
swoje powieki na zawsze
a sny będą mnie chronić
przed okrutną prawdą, co nosi me imię.


jestem z tych najgorszych

[I’m The Worst Kind by Manufactura]

z każdym nowym dniem
cięższa jest ta droga
wpół zniszczony człowiek
i pustki osnowa
nie dam nic od siebie
nic nie chcę przyjmować

chcę szybkiego końca
bym mógł zacząć od nowa

pora wyjść ze snu
i przestać żałować

zrodzony z zemsty
wychowanek gniewu
nauczony niszczyć ból
nauczony jak go zadać
gardzę tym, kim się stałem
gardzę tym, kim się stałem

jestem z tych najgorszych

żyłem w gehennie
wiem co to rozpacz
poznałem ból
spoza twojego świata
a teraz gniję w środku
a teraz gniję w środku

jestem z tych najgorszych
żałosnym kaleką
więźniem z wyrokiem
nie jestem człowiekiem
którego chcesz znać
potrzebuję karać
by przestać się bać

wydłubię ci serce
i zmiażdżę marzenia
zgwałcę twoje sny
duszę i pragnienia

bo ja
jestem z tych najgorszych
ja
jestem z tych najgorszych

nie czuję niczego
póki mnie nie rani
póki mnie nie pali
póki nie pochłonę
tego

jestem martwy w środku
jestem z tych najgorszych
martwych w środku

chcą czuć nienawiść
i plują na mnie
ja to wytrzymam
ja ich nie zostawię

jestem z tych najgorszych

100 lat nędzy
100 lat wspomnień
100 żyć do zniszczenia
na milion sposobów
z miliona powodów

jestem z tych najgorszych
z tych najgorszych


żegnaj serce moje

[Fin (The End Of The Heart) by Manufactura]

wybacz mi proszę
nie planowałem ciąć
głębiej niż sięga ciało
głębiej niż zezwalał dotyk

przepraszam
za wszystko co uczyniłem
za ból który ci sprawiłem
nie planowałem ciąć
głębiej niż sięga ciało
głębiej niż zezwalał dotyk

żegnaj serce moje
dzisiaj cię wyzwolę
umieraj bez bólu

żegnaj serce moje
cierpiałeś zbyt długo
żegnaj serce moje
dzisiaj cię wyzwolę
żegnaj serce moje
umieraj bez bólu
żegnaj serce moje
spoczywaj w pokoju

wybacz mi proszę
nie planowałem cię niszczyć
bardziej niż zniszczone byłeś

przepraszam
że cię wykorzystałem
że cię nadużywałem


gdy dzień zrówna się z nocą

[Precession Concludes by Manufactura]

oto splunęli ci w twarz
i zbezcześcili imię
oto złamali ci kości
i zgwałcili resztki ciała
oto podcięli ci gardło
na całą szerokość
i darowali chwilę
na przywitanie śmierci

w tej właśnie chwili
upadasz
opuszczasz powieki
bez nadziei
na przebudzenie
z wiecznych snów
poddajesz się

świat zwyczajnie szedł do przodu
a ty złożyłeś broń
bez walki
bez słów
bez myśli
poddałeś swą wolę
bo zniszczono ci serce
umysł oskarżono
i powieszono umęczoną duszę
gotową na śmierć

w tej właśnie chwili
upadasz
opuszczasz powieki
bez nadziei
na przebudzenie
ze snu wiecznego
poddajesz się


nałogowiec

[Addict by Manufactura]

twoja obsesja
jak głód za prochami
nie umiesz zapomnieć
tej której się bałeś
oddajesz wszystko
za chwilę rozkoszy
porzucasz marzenia
za ostatni zastrzyk
jesteś nałogowcem

a gdy zasypiasz
śnisz już tylko o mnie
a gdy się kochasz
myślisz co ja czuję
i kiedy tańczysz
pragniesz obok stać
twoja obsesja
przyniesie gorzki płacz
jesteś nałogowcem
nałogowcem
jesteś uzależniony
a narkotykiem
jestem trująca ja


wdzięczny za powolną śmierć

[Gratitude: For A Slow Death by KM]

pamiętam wszystko
piszę, by iść dalej
piszę, by być czystym
lecz słowa nie zmienią
tego czym być nie mogłem
wszystko się zmieniło
a ja ani trochę
bo wiem kim jestem
i czym się stałem

spójrz,
jestem fiolką trucizny
z której inni pragną pić
przychodzą i odchodzą
tak kiedyś jak i dziś
pragną poznać mroki duszy
zacząć czuć, by dalej iść
sny, nadzieje, lęki, serca
składać do mych rąk
by ujrzeć co ich czeka
by ujrzeć koniec drogi
wszystko się zmieniło
a ja ani trochę

zgubiony podróżnik
z nożem w reku
łzami w oczach
i krwią na ubraniu
uczciwie ich ostrzegłem
powiedziałem całą prawdę
lecz oni nie słuchają
oni nigdy sie nie uczą
aż jest za późno

a ty,
ty jak cała reszta
mówisz „zmieniłam się”
czyż sądzisz, że nie wiem
jak po ciele krąży krew?
uczyłem się od najgorszych
zbierałem siły nowe
wszystko się zmieniło
a ja ani trochę

nie zawiodłaś mnie
wiedziałem co się stanie
bo dzieje się zawsze
lecz dziękuję za pamięć
jestem wdzięczny za słowa
a teraz odjedź
ciesz się ich radością
wszyscy się zmieniają
a ja ani trochę


umrzesz dla mnie

[Die For Me by Manufactura]

zbyt wiele lat
oczy twe
wypalały mój umysł
pochłaniając mnie w całości
zniewoliły mnie
podrapały i zepchnęły
na dno
w głąb
grzechu

nie mogę tak żyć
tonąc i płonąc
dla ciebie
dla ciebie
w przemocy
w szaleństwie
w zachłanności
to zbyt wiele
to mnie niszczy
nadszedł czas
by zerwać kajdany
nie mogę tak żyć
pragnę oczyszczenia
by wstrzymać ból
zacząć od nowa
bez ciebie
bez ciebie
bez
ciebie

poddałem się
nie mogę tak żyć
podążać tą ścieżką

w końcu coś pęknie
w końcu ktoś upadnie

a będziesz to ty
będziesz to ty
zginiesz by mnie uwolnić
umrzesz dla mnie
umrzesz dla mnie
do diabła z twoim żalem
do diabła z twoim życiem
umrzesz dla mnie
umrzesz dla mnie


mój mglisty kochanku

[My Bittersweet Lover by KM]

poprzez noc pełną szaleństwa
przez godzinę okrucieństwa

gdzie iluzja panią jest
tam nadzieję schładza deszcz

jak trucizna w twoich żyłach
ściskam łańcuch z całej siły

możemy upaść niżej
mój mglisty kochanku
do dna ciągle daleko
mój zakazany kochanku

delikatne ciał złączanie
niczym pudru nakładanie

rytmem tętnic dyktowane
a przez powódź wymazane

czas otwiera swoje ramy
gdy tę rozkosz pochłaniamy

możemy upaść niżej
mój mglisty kochanku
do dna ciągle daleko
mój zakazany kochanku


pozwól mi tonąć

[If I Could Drown Once More by Manufactura]

już wyczuwam
twoje ciepło
nie wiem co się ze mną dzieje
czuję, że nie zaznałaś pokoju
mówią to twoje oczy
w których widzę cuda
czekające, aż ktoś je uwolni
twoje oczy
twoje smutne, zielone oczy

pozwól mi w nich tonąć
pozwól umrzeć
wraz z ich śmiercią
by choć raz
poczuć że żyję

już wyczuwam
twoją desperację
twoje rany i blizny
czuję, że jesteś czysta
mówią to twoje oczy
ukazują mi to
czekają, aż ktoś je uwolni
mówią to twoje oczy
twoje smutne, zielone oczy

pozwól mi w nich tonąć
pozwól umrzeć
wraz z ich śmiercią
by choć raz
poczuć że żyję


władca bólu

[Pain Provider by Manufactura]

władco bólu wzmocnij mnie
daj siłę, by iść dalej
zniszcz wszystkich, co chcą mej krzywdy
co odbierają cząstkę mnie
gwałcą, grabią i spalają
moja krew pragnie zemsty
podłogi zalanej ich krwią
nienawiść staje się drogą
rozdziera mnie na części

władco bólu
wzmocnij mnie

me najgłębsze rany
to maleńkie blizny

mój nóż
podetnie ci gardło
pozwoli byś gnił
twarzą ku ziemi
w rynsztoku własnego brudu

władco bólu
wzmocnij mnie

chcę widzieć w twych oczach cierpienie
chcę czuć twą agonię
uwierzyć, że to nie sen
krzycz, że boli, pokazuj szramy
nie przestanę dopóki nie usłyszę
wrzasku

me najgłębsze rany
to maleńkie blizny

oto ma zapłata
za igranie ze mną
za niszczenie mnie
oddaję z nawiązką
10 000 ran
pieprz się i giń

władco bólu
wzmocnij mnie



na głębokich wodach

[Deep Waters by Manufactura]

pragnę
byś ze mną pływała
powoli
rozebrałbym cię
twój strach upadnie
twoja czujność zostanie
nasze ramiona
splotą się nawzajem

i gdy oddasz się chwili
obezwładniona pożądaniem
moje ostrze
wydrąży głęboką ranę
twoja cudna skóra
czerwona się stanie

twoja krew
będzie moim oceanem
twoje krzyki
będą dla mnie syrenami

wtedy utopię się
w tobie

noc dobiegnie końca
a ciemność zostanie

twoja krew
będzie moim oceanem
twoje krzyki
będą dla mnie syrenami

pocałuję cię nim zaśniesz
i przyjmę twe serce
jako własne


zraniona przez kochające ręce

[Cut by Loving Hands by Manufactura]

przybądź do mnie blade dziecię
przybądź połamana lalko
niech cię potną kochające ręce
bo komu pragniesz dać najwięcej
ten zrani się
najmocniej

on zrani cię najmocniej

przybądź do mnie, nie masz wyjścia
a otrzymasz czego chciałaś
nie masz wyjścia
nie wytrzymałaś

wiedz, że żyć w objęciach smutku
to odczuwać gwałt na sercu
to zrozumieć własną duszę
dotknąć źródeł bólu

oddałaś się
choć nie musiałaś
oddałaś mi się
choć nie musiałaś

zasłoń oczy
zamknij usta
daj się ranić

do końca twych dni
pragnę wolność ci dać
tylko zapisz moje słowa
na sterylnych kartach ran

nie zapomnisz


Cytat

miraż bezsennej nocy

[The Mirage of Insomnia by KM]

istniał niegdyś ocean piasku
pogrzebałem w nim siebie wraz z myślami
by chronić sny przed promieniami słońca
te maleńskie ziarenka przyniosły mi pokój
lecz ostatnie słowo należało do wiatru
i znów poddałem się prawdzie światła
tak wielkiego i czystego
że przez wiek mnie wypalało
aż wzniósł się obłok z mych popiołów
jego cień dał schronienie mej duszy
lecz i ta chwila nie była wieczna
nie była wieczna dusza i moje sny
znów żyję w strachu jak każdy marzyciel
poddany najmroczniejszym z pragnień